-Nie lubię grać wesołej muzyki. Wesoła muzyka jest dla ciot.
-obwieścił z pokerową twarzą Tomasz.
Na tle tych wszystkich martwych zwierząt porozciąganych na ścianach, niczym świeżo zeskrobanych z jezdni, jego słowa zabrzmiały jeszcze bardziej komicznie.
-No posłuchaj tego, kurwa - zwrócił uwagę na radiowy szit wypełniający salę i ni chuj niepozwalający na zrodzenie się jakiegokolwiek klimatu.
-Marylorodowiczowokrzysztofowokrawczykowizny. I Beatka - ah! Nie ma czasu na sen, nie ma czasu na seks. Niedobrze, widać granie popsyfu jest wciągającym zajęciem, bidna kobita.
Niespiesznie chlaliśmy rozwodnione browary i degustowaliśmy otoczenie, leniwie spostrzegając, przetrawiając, krytykując.